Chwila oddechu, chwila uśmiechu,
chwila tęsknoty, chwila płaczu, chwila śmiechu, aż wreszcie
chwila zapomnienia, w której nie jesteś już pewien czy to nadal
gra czy może już prawa, chwila, w której nie jesteś pewny kim
jesteś, czy dalej masz na sobie maskę ubieraną na co dzień, czy
może jesteś już prawdziwym sobą, zamykasz oczy pozwalając by ta
chwila zapomnienia i rozkoszy trwała jak najdłużej, pozwalasz
ponieś się chwili i osobie z którą ją dzielisz.
Zakazany owoc smakuje najlepiej, wie
to każdy, ale ile można kłamać? Spędzasz z kimś noc, oddajesz
się w stu procentach. Ale nie wiesz czy to nienawiść czy może
jakieś uczucie. Nie nic z tego. Teraz już jesteś dziwką.
Pogrążasz się sama, nikt ci nie pomaga.
Czy już jesteś na dnie bez wyjścia,
kiedy spędzasz noc z kimś nowo poznanym? Jednak ta osoba wydaje ci
się tak bardzo znana że to aż nie realne. Jednak prawdziwe. Taka
prawda taka rzeczywistość. Chwila moment i lądujesz w takim
zbliżeni z osobą o, której tak mało wiesz. Czy świat nie zmierza
ku zagładzie jeśli młodzież tak szybko daje się ponieść. Czy
powinniśmy przestać kierować się instynktem, a zacząć słuchać
głosu rozsądku? Owszem może osoby, które tak mówią mają rację
ale też zapewne nie przeżyli wszystkiego, ponieważ są sytuacje w
których rozum wysiada, czym wtedy się kierować?
Luiza
Obudziły mnie pierwsze
promienie słońca, zawsze miałam tak że nie potrafiłam długo
spać, potrafię przespać 2 godziny i nie być senną. Dziwne? No
mniejsza.
Odwróciłam się na
drugą stronę jak to zwykłam robić, i doznała szoku, natrafiłam
bowiem na sylwetkę śpiącego obok mnie przystojnego blondyna. Tak
nie mylicie się, to Niall Horan. Głupia sytuacja, nawet nie wiem
gdzie jestem, jeszcze z nim, a w dodatku po wspólnie spędzonej
nocy. Nie żebym narzekała, że było źle czy coś wręcz
przeciwnie, ale przeklinam siebie że do tego dopuściłam, jak
mogłam być tak głupia i wypić tyle alkoholu wiedząc jakie będą
tego konsekwencje. No bo bez przesady, ale dziś jest pierwszy dzień
szkoły a ja już na wagarach i to z powodu tego że przespałam się
z Horaniem, to jest co najmniej okropne, nie mówiąc już o tym, że
nie wiem właściwie gdzie jestem i jak się tam znalazłam, a
odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie może udzielić tylko i
wyłącznie ten niewyżyty blondyn. Jednak teraz Horan śpi i niech
lepiej tak pozostanie, mam i tak teraz dużo na głowie nie mam
zamiaru słuchać jego beznadziejnych docinek na temat „naszej
nocy”.
Pozbierałam szybko
ubrania z podłogi, w biegu założyłam je na siebie i jak z procy
wybiegłam z jak się okazało drewnianego niewielkiego domku nad
jeziorem. Tyle, że ja dalej nie wiem gdzie jestem i jak właściwie
się tu znalazłam, pomijając fakt, ze zapewne jechałam autem lub
motorem z zupełnie pijanym Niallem, cud, że jeszcze żyje, możliwe
też, że wynajął taksówkę lub ktoś inny nas tutaj przywiózł,
ale wykluczyłam te wersje widząc motor zaparkowany na placu przed
domkiem.
Na dodatek gdyby mało
było całego mojego nieszczęścia to blondyn właśnie wyszedł na
zewnątrz zapalając papierosa i zakładając bluzę, no tak w końcu
jest już wrzesień, do tego jesteśmy, prawdopodobnie w Londynie
choć pewności nie mam, i jet zimno, jednakże wielce mądra Luiza
nie pomyślała by coś na siebie założyć wychodząc na zewnątrz
i teraz są tego skutki, mianowicie stoję boso na trawie pokrytej
rosą, w samej sukience na ramiączkach i strasznie marznę, ale ani
mi się śni wracać tam do środka. Niall zauważywszy mnie, zdjął
z wieszaka drugą kurtkę, która zapewne też należała do niego i
podał mi ją, ja wzięłam ją do rąk i dalej stałam bez żadnego
najmniejszego ruchu.
-Powinnaś ubrać jest
zimno.- Powiedział z troską
-Coś ty nagle taki miły
się zrobił?
-Ledwo mnie znasz to nie
wiesz, że ja zawsze jestem miły
-Naprawdę? Jakoś
wczoraj nie było tego po tobie widać
-Ubierz tą kurtkę!
Jest zimno- Naciskał bym założyła podane mi przez niego ubranie
-Nie udawaj troskliwego
-Luiza ubierz tą
kurtkę! Nie chce, żebyś była przeze mnie chora
-Haha nie wierzę, że
nagle tak się martwisz o moje zdrowie.
-Dobra koniec tego!-
Wrzasnął i wyjął, a raczej wyrwał ubranie z moich rąk i
narzucił mi je na ramiona przytulając mnie do siebie i delikatnie
kołysząc mnie przy tym delikatnie. -Mówiłem, że jest zimno-
Dodał łagodniejszym tonem
-No ok mówiłeś-
Powiedziałam choć nie było to w pełni świadome, zapach jego
perfum i ciepło jego ciała wywołały u mnie tak przyjemne uczucie,
że poczułam motylki w brzuchu i zaczęłam przechodzić myślami do
innego świata.
-Możesz mnie już
puścić i przestać się do mnie dobierać?- Spytałam odpychając
go od siebie, nie chciałam w pełni stracić kontroli nad sobą, nie
chciałam żeby nie daj Boże sobie jeszcze pomyślał, że zaczynam
ulegać jego urokowi. Inna sprawa, że tak jest ale on nie musi o tym
wiedzieć.
-Nie. Wyobraź sobie, że
nie!- Zaśmiał się szyderczo
-Heh nie wierze jakie ty
masz huśtawki nastroju, gorzej niż kobieta w ciąży
-Co? O czym ty mówisz?
-O tym jaki jesteś.
Gapisz się na mnie kiedy wchodzę do szkoły...
-Wcale się na ciebie
nie gapiłem
-Tak jasne tak to sobie
tłumacz. Następnie jesteś dla mnie chamski, potem się do mnie
przystawiasz, zaciągasz do jakiejś chatki nie wiadomo gdzie żeby
się ze mną przespać, potem jesteś delikatny, a teraz znów
udajesz twardziela. Zdecyduj się kim jesteś!
-Nie znasz mnie więc
mnie nie oceniaj
-Zdziwił byś się,
znam cię aż za dobrze- mruknęłam pod nosem
-Co? Niby skąd
-A nieważne. Gdzie ja w
ogóle jestem?- Szybko zmieniłam temat
-W moim domku
letniskowym. I co podoba się- Spytał rozglądając się w około
-Ok posłuchaj, pierwszy
dzień nowej szkoły a ja już jestem na wagarach nie wiem nawet
gdzie i to w dodatku z tobą. Bez urazy ale to nie jest szczyt moich
marzeń. Więc nie udawaj dżentelmena, chama, słodziaka, idioty i
wszystkiego naraz tylko w odwieź mnie w miarę możliwości jak
najprędzej do Londynu, może zdążę na 3 lekcję.
-Haha nie wiem czy
zdajesz sobie sprawę która jest godzina
-Jak to która no nie
wiem zawsze się budzę wcześnie więc przypuszczam, że ok 6 może
7 a co?
-To tym razem się nie
udało.
-O czym ty mówisz?
-No nie udało ci się
wstać wcześnie jest już 13
-I mówisz to tak na
spokojnie?- Zbulwersowałam się
-A niby jak mam to
mówić?
-Ej nie obchodzi cię
zupełnie, że nie jesteśmy w szkole a jest pierwszy dzień szkoły.
-Serio?
-O co ci znów chodzi?
-Jest sobota. Myślisz
że szlibyśmy na imprezę tak sobie w środku tygodnia wiedząc że
na drugi dzień jest szkoła? Haha proszę cię nie jesteśmy aż
takimi debilami.
-Ok niech Ci będzie.
Chce jechać do domu.
-To na co czekasz?
-No skoro mnie tu
przywiozłeś nie uważasz, że wypadało by mnie odwieź do domu?
-Mnie jest tu dobrze,
ale jak chcesz to droga wolna nie zatrzymuje cię.
-Kiedy masz zamiar
zawieź mnie z powrotem do Londynu?- Spytałam, nie miałam nawet
ochoty na kłótnie z nim, to i tak by nic nie dało.
-Nie wiem, jak zachce mi
się wracać.
-To niech ci się zachce
teraz!- Rozkazałam
-Spokojnie księżniczko,
na wszystko przyjdzie pora
-Ale jesteś
denerwujący.
-Tak wiem i to nie jedna
z moich zalet.
-Nie ma to jak
samokrytyka co nie? Dobra skończmy bo mi zimno. W ogóle to jestem
zdania, że powinieneś mnie odwieź do Londynu, choćby z tej
przyczyny, że nie mam tutaj żadnych ubrań poza tymi, które miałam
wczoraj na sobie, a one nie należą do najwygodniejszych.
-Jak dla mnie możesz
chodzić nago, nie będę miał ku temu żadnych pretensji.-
Powiedział z cwaniackim uśmiechem na ustach zbliżając się do
mnie na niebezpieczna odległość.
-Nie przeginaj sobie-
Powiedziałam cofając się na bezpieczną odległość. Jego
bliskość źle na mnie działała, więc na razie wolę unikać
takich sytuacji. Dlaczego? Skoro chce go w sobie rozkochać. No
właśnie dlatego, nie chce go uwieść jak te wszystkie panienki z
którymi był wcześniej bo one dla niego nic nie znaczyły, znam
takich jak on, więc będę zgrywać twardą i niedostępna, ale za
razem taką, której on się podoba. Logiczne? No dobra może nie za
bardzo logiczne, ale jakiś sens to ma, bynajmniej dla mnie.
-A czy ja sobie
przeginam?- Znów się przybliżył tym razem znalazł się tak
blisko mnie, że praktycznie czuła jego oddech na sobie.
-Niall przestań!-
Krzyknęłam zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, blondyn chciał
mnie ewidentnie uwieść, nie mogła na to pozwolić, cofnęłam się
trochę, tym razem jednak nie na daleką odległość lecz na dwa
kroki,
-Z czym mam przestać
kotku?- Znów stał naprzeciwko mnie tym razem obejmując mnie w
pasie.
-Przestań- Powiedziałam
już z mniejszym przekonaniem prawda jest taka że zaczynało mi się
to wszystko podobać ale nie mogłam być łatwa musiałam być
twarda i niezależna.
-Nie mów, że Ci się
to nie podoba.
-Niall, proszę- Mój
głos był cichy- proszę- Wyszeptałam gdy chłopak nie zwrócił
uwagi na pierwszą prośbę. Jednak i tym razem nie zadziałało
chłopak odsunął się od mojej szyi, popatrzył prosto w moje oczy
hipnotyzując mnie swoim spojrzeniem i gwałtownie mnie pocałował.
Nie wiem dlaczego może temu że wszystko działo się tak szybko,
może nie orientowałam się co się dzieje, może to było
instynktowne, a może zwyczajnie tego chciałam, mniejsza o to
dlaczego ale zaczęłam oddawać pocałunki z równa jemu
zachłannością.
Nicola
Nie wróciła do domu i
zaczęłam się o nią martwić, lada chwila wrócą jej rodzice i
jak ja im wytłumaczę gzie ona jest skoro ja tego nawet nie wiem.
Gorzej być nie może, nie no dobra jednak może, bo nie dość, że
idiotka nie daje znaku życia, ja nie wiem gdzie jest to jeszcze na
domiar złego ostatni raz widziałam ją z Niall'em i to zapewne z
nim zniknęła. Może mądrze było by zadzwonić do Harrego przecież
blondyn to jego przyjaciel, tyle że nie mam do niego numeru, jedyna
osoba z tej bandy do której mam numer to Louis a nie chce do niego
dzwonić ponieważ było nie było to mój największy wróg. Dobra
może i on nie wie kim jestem ale mnie coś hamuje przed
zatelefonowaniem do niego. Jednak tutaj chodzi o dobro Lulu. Nie
darowała bym sobie gdyby coś jej się stało.
Po długich
przemyśleniach końcu zdecydowałam się zadzwonić do Louisa,
tylko on mógł mi pomóc a każda pomoc się liczy.
-Nicola?- Zdziwił się
chłopak odbierając telefon
-Tak, no to ja.
-Wow nie spodziewałem
się że zadzwonisz. Coś się stało?
-Nie, a właściwie to
tak. Mógł byś do mnie przyjechać mam do ciebie ważną sprawe
-Nie a problemu zaraz
tam będę.
-Dziękuje
-Nie ma za co-
Powiedział i się rozłączył
Faktycznie nie kłamał
mówiąc że zaraz u mnie będzie, nie minęło pół godziny a on
już zadzwonił do moich drzwi.
-Nie spodziewałam się
że tak szybko przyjedziesz.-Powiedziałam zgodnie z prawdą
otwierając drzwi i wpuszczając chłopaka do środka.
-Miałaś taki smutny
głos uznałem, że na pewno stało się coś złego dlatego właśnie
jestem tak szybko.
-Oj stało się stało.
-Chodzi o Luizę prawda?
-Tak chodzi o Luizę,
ale skąd wiedziałeś.
-Chodzi o to że
zniknęła razem z Horanem tak?- Nie odpowiedział mi na pytanie
jednak dalej zgadywał o co mi chodzi.
-Tak chodzi o to, wiesz
ona nie odbiera telefonu a ja serio się o nią martwię.
-Są w domku letniskowym
Nialla, nad jeziorem niedaleko Londynu.
-Skąd to wiesz?- Nie
powiem dobry jest, gdy by Luiza zabrała gdzieś tak chłopaka nie
potrafiła bym tak szybko jak zrobił to chłopak określić gdzie
oni są
-Niall uwielbia to
miejsce, chodź dziwi mnie że zabrał tam Luzie zwykle nie zabiera
tam dziewczyn, musi mu się strasznie podobać, zresztą mniejsza o
to, wiem to bo Niall mówił Liam'owi gdzie jadą gdy wychodził z
twoją przyjaciółką z klubu- Czyli jednak nie zna aż tak dobrze
swojego przyjaciela tylko po prostu ten się wygadał, no to wiele
wyjaśnia.
-Musimy tam jechać
-Niby po co?- Zdziwił
się chłopak
-Jak to po co, po Luizę
-Przecież Niall
odwiezie ją z powrotem gdy obaj będą chcieli wrócić- Powiedział
jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie
-A jeśli on coś jej
zrobi?
-Żartujesz Niall nigdy
by jej nic nie zrobił, zresztą Niall nie wie kim ona naprawdę jest
lub lepiej kim wy jesteście- O kurwa o co mu chodzi, zaczyna mi się
nie podobać do skąd zmierza ta rozmowa, coraz bardziej żałuje że
do niego zadzwoniłam wiedziałam że będą z tego same kłopoty
jednak postanowiłam udawać że nie wiem o co chodzi chłopakowi.
-Nie rozumiem o czym
mówisz
-Nie kłam dobrze wiesz
o czym mówię
-Louis serio nie wiem o
co ci chodzi- Wolałam nie przyznawać się do niczego w końcu
przecież chłopakowi może chodzić o coś zupełnie innego a ja
tylko niepotrzebnie się wygadam.
-Mówię o tym że
kłamiecie
-W jakiej sprawie?
-...CZYTASZ = KOMENTUJESZ = OBSERWUJESZ
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Przepraszam wszystkich że tak długo nie pisałam ale naprawę miałam urwanie głowy i nie miałam chwili czasu żeby zacząć pisać, przepraszam za błędy w poście ale jest on efektem nieprzespanej nocy. Mam nadzieje że się podoba i ktoś jeszcze czyta boga.