„Luiza”
Nie myliłyśmy się, to
byli oni. Zdziwiło nas jednak, że przed drzwiami nie stał Harry,
ale blondyn i szatyn. Otworzyłyśmy drzwi stając naprzeciwko dwóch
przystojniaków.
-Jestem Niall, a to
Louis- Spytał jeden z nich nie mogła uwierzyć, serce podeszło mi
o gardła i zamarłam w bez ruchu. Więc to Horan i ten jego kolega
przygłup. Serce podeszło mi do gardła, ze mnie rozpoznają, ale
oni jednak wyglądają jakby widzieli nas po raz pierwszy w życiu.
Wpatrują się w nas i nic nie mówią. W sumie to my nic nie mówimy.
Postanowiłam przerwać ciszę.
-Luiza, a to Nicola-
Mówiłam choć tak naprawdę nie jest ani trochę miło wręcz
przeciwnie, ale dobra- Dlaczego Harry sam po nas nie przyjechał-
Spytałam bo to pytanie nie dawało mi spokoju.
-Nie dał rady, czeka na
nas w clubie. To jak gotowe?
-Tak- Powiedziałam i
wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
-To ja pojadę z którąś
z pięknych pań na motorze a ty Niall zabierz drugą równie piękną
autem- Powiedział szarmancko Szatyn.- To jak zrobisz mi ten zaszczyt
i zgodzisz się pojechać ze mną?- spytał wyciągając dłoń w
stronę Nici. W sumie zazdroszczę jej wie chłopak jak uwieść
dziewczynę. Pozazdrościć jego przyszłej lub teraźniejszej
dziewczynie.
-To jak jedziesz czy
będziesz tak stać jak debilka i się na nich patrzeć?- Spytał nie
zbyt uprzejmie Niall, oho on to się kurwa jednak nie zmienia. Ale no
cóż bywa i tak.
-Mógł byś być trochę
milszy- Powiedziałam
-A ty mogła byś się
trochę pospieszyć.- Odgryzł się.
-Dureń- Mruknęłam pod
nosem, jednak on na moje nieszczęście to usłyszał.
-No wyrażaj się trochę
puki jeszcze jestem miły- Warkną.
-Ty miły, dobre sobie!
-Nie znasz mnie, może w
rzeczywistości jestem bardzo miły.
-Znam Cię- wyrwało mi
się a już po sekundzie żałowałam tych słów.
-Co masz na myśli.
-Nic takiego. Możemy
już ruszać czy masz zamiar tak stać, bo jeśli tak to sorry, ale
zadzwonię po taksówkę nie mam zamiaru marnować wieczoru przez
takiego młota jak ty.
-Mówiłem już coś.
Wyrażaj się.
-Jedź już lepiej.-
Powiedziała i wlepiłam wzrok w szybę przed sobą. Reszta drogi
minęła nam w ciszy, z czego byłam w sumie zadowolona przynajmniej
nie czepiał się mojej pomyłki.
-Jesteśmy, powiedział
gdy zatrzymaliśmy się przy jednym z lepszych clubów.
-Ok.- Powiedziałam i
wyszłam z samochodu
-Mogła byś mi pozwolić
zachować się jak dżentelmen i poczekać aż otworze drzwi i pomogę
ci wyjść z samochodu.
-Daruj sobie te swoje
„maniery”
-Sugerujesz coś?
-Nie. Możemy już
wejść?-Ku mojemu zdziwieniu podeszliśmy do bramkarza, który
przywitał się z moim towarzyszem i wpuścił nas bez kolejki do
środka. Gdy tylko weszłam do środka poczułam to co kocham. Głośna
muzyka, tańczący tłum, zapach alkoholu i dymu papierosowego,
obmacujące się pary na kanapach większość już pod wpływem
procentów, i dilerzy pod ścianą czekający na nastolatków
pragnących się lepiej zabawić.
Podeszliśmy o kanapy na
której siedział Harry, Louis, Nicola, jeszcze jeden szatyn. Ten
ostatni to zapewne Liam, wnioskuję po ty jak zwrócił się do niego
Niall.
-Ty pewnie jesteś
Nicola. Miło i jestem Liam, mów mi Li albo jak ci wygodniej-
Powiedział uśmiechając się do mnie przyjaźnie, ujmując moja
dłoń i delikatnie całując jej wierzch. Czy oni wszyscy tacy
szarmanccy? No z wyjątkiem Nialla, ten to w skrócie cham i prostak,
skończony idiota i kretyn, i po co tacy się rodzą? Tylko tlen
marnują i ludzi wkurwiają nic w tym dobrego.
-Czegoś się napijesz?-
Spytał tym razem Styles.
-Na początek może być
tequila sunrise*
-Ok jak sobie życzysz-
Powiedział i poszedł zamówić drinka dla mnie.
-Opowiedzcie nam coś o
sobie- Zaproponował Li
-Nie ma dużo do
opowiadania
-Skąd jesteście?
-Z Londynu
-Gdzie wcześniej
chodziłyście do szkoły?
-Do liceum prywaciaka po
drugiej stronie miasta.
-A gimnazjum i
podstawówka?- Nie wiedziałam co odpowiedzieć, w ogóle skąd takie
pytanie? Podejrzewają coś? Od odpowiedzi w porę uratował mnie
brunet który przyniósł właśnie mojego drinka. Od razu wzięłam
słomkę do ust i nabierając sporą ilość trunku, chcąc się
nieco rozluźnić i pozbyć zbędnych pytań.
-Może zatańczysz?-
Spytał Harry znienacka. Bez namysłu wstałam z kanapy i ruszyłam z
kędzierzawym w na parkiet.
*Niall *
W sumie mogłem być dla
niej milszy, ale po co? I tak będzie moja, po co mam więc się nie
potrzebnie wysilać? Wszystkie na początku zgrywają nie dostępne,
a potem jakoś dziwnie chętne się stają, nie rozkminiam tego ale
dopóki działa to na moją korzyść to niech tak zostanie. Tylko
zadziwiające jest to, że ona ma gdzieś moje obelgi. Od początku
imprezy docinam jej a ona na to bimba. Heh no dziwne dziwne.
-Niall coś ci nie idzie
wyrywanie jej- usłyszałem głos Harrego tuż obok siebie. Luiza
tańczyła właśnie z Li, a Nicola, ona i Lou od początku nie
odstępują się na krok, no rzygam tęczą, ale cóż no niech się
cieszą sobą i spokojem. A wracając do Harrego to jego słowa
brzmiały jak wyzwanie, a ja lubię wyzwania.
-Założysz się, że
jeszcze dziś ją zaliczę?
-Haha marzysz ona nie
zgodziła by się koło ciebie usiąść a co dopiero pozwolić się
zaliczyć.
-Ok słuchaj więc
zakład, że jeszcze dziś ją zaliczę. Ba więcej, zabawię się
nią i to nie raz czy dwa. Będzie moją zabaweczką. To jak idziesz.
-Niall ok ja też
traktuje dziewczyny jak zabawki, ale ty to już przeginasz. Luiza to
zajebista dziewczyna.
-Taka jak inne
-I tu się mylisz
-Nie sądzę
-Przestań, zostaw ją w
spokoju.
-No chyba śnisz. Już
podjąłem decyzję.
-Rób se ta co chce ta-
Machnął lekceważąco ręką- Ale pamiętaj- Mierzył mi palcem w
pierś groźnie patrząc na mnie- Jeśli ona będzie przez Ciebie
płakać to osobiście jako pierwszy da ci wpierodl, zrozumiałeś.
-Ty a coś ty taki nagle
bohater?
-Po prostu wiem, że to
fajna dziewczyna, zresztą mam zamiar się z nią zaprzyjaźnić,
więc lepiej jej życia nie truj.
-Spoko stary coś
wymyślę, pozwól mi się zabawić.
-Spoko, ale pamiętaj co
ci mówiłem
-No ok.
* Nicola *
-Możemy pogadać w
cztery oczy.- Spytała Luiza podchodząc do mnie i Louisa, zabiję ją
no rozszarpię, tak fajnie mi się z nim gadało i tańczyło, aż
trudno uwierzyć, że to ten sam facet z gimnazjum i podstawówki.
Teraz taki miły, szarmancki, wygadany, zabawny, dżentelmen, po
prostu ideał. Nie no co mi odjebało? Przecież on mnie tak
traktował a ja teraz daje się zbajerować jego tanim tekstom?
Zarywa bo co bo wyładniałam od czasu podstawówki? No ok, ale to
nie zmienia faktu jaki jest słodki, jak ślicznie się uśmiecha,
jakie ma ładne oczy i ogólnie jest boski... Ok przestań o nim
myśleć!! o skup się na Luizie
-Nie ma problemu już
sobie idę- Powiedział Louis i wypuścił mnie z objęć
-Przepraszam Cię-
Wysłałam przepraszający uśmiech w jego stronę.
-Nie ma problemu, i tak
zaraz wrócisz. Przynajmniej taką mam nadzieję.
-Spoko zaraz Ci ją
oddam z powrotem- Powiedziała żartobliwie Lulu
-No ja myślę-
Zażartował chłopak i odszedł.
-Co ty odwalasz? Wiesz
jaki on jest fajny! Pojebało Cię!
-Ok, chodź do toalety
muszę pogadać.
Pociągnęła mnie za
rękę w stronę wyżej wymienionego miejsca. Przeciskałyśmy się
przez tłumy nastolatków tańczących pod rytm muzyki, aż w końcu
byłyśmy u celu. W środku były tylko dwie dziewczyny poprawiające
swój makijaż, jednak i one szybko wyszły widząc wściekły wzrok
Lu. Oho coś jej nie przypadło do gustu bo chodzi wściekła jak
osa.
-Powiedz mi jaki jest
ten cały Louis?- Spytała naglę- Jest takim samym chamem jak
wcześniej?
-Nie strasznie się od
czasu podstawówki zmienił, jest miły, jest dżentelmenem itd. itp.
A dlaczego pytasz?
-No tak jakoś
-A Niall?
-No i tu widzisz jest
problem
-To znaczy?
-No on jest takim samym
chamem jak był wcześniej, i to mnie wkurwia. No ok zmienił się
pod względem wyglądu teraz jest strasznie przystojny, ale no dalej
mną pomiata, może on wie kim jestem
-Wątpię. On tak raczej
pomiata każdą dziewczyną. Zaraz zaraz wróć co ty powiedziałaś?
-Że mną pomiata-
udawała że nie wie o co mi chodzi
-Nie nie to, to o jego
wyglądzie
-No ok strasznie mnie
kręci no bo jest taki w moim typie i to strasznie.
-No nie wierzę.
-Wiesz co mnie śmieszy.
Że śmiał się z mojego aparatu na zęby a ma identyczny.
-Tak zauważyłam,
szczerze to nie podoba mi się to.
-Żartujesz? Słodko
wygląda w tym aparacie na zęby, swoją drogą ciekawe jak się
całuje kogoś kto nosi aparat.
-Co ty knujesz?-
Spytałam widząc przebiegły wzrok przyjaciółki.
-Przekonasz się-
Powiedziała tajemniczo- Chodź bo czeka na ciebie ten twój książę
dżentelmen- Zaśmiała się
-O nie, nie wyjdziesz
stąd puki i nie odpowiesz mi na pytanie!- Warknęłam zagradzając
jej drogę do drzwi.
-Odsuń się pipo bo
chcę przejść
-Nie ma mowy kretynko i
nie wkurwiaj mnie tylko mów zanim się jeszcze nie wkurzyłam
-Ok, ok spokojnie. Więc
jak brzmi to twoje pytanie?- Zapytała siadając na umywalkach.
-Nie no zaraz ci
pierdolne. Ale ok, pytanie brzmi: CO TY KNUJESZ?!- Warknęłam dość
głośno.
-Co masz na myśli?
-Ty wiesz co mam na
myśli nie rżnij głupa tylko powiedz.
-No ok, ok mam pewien
plan, skrzywdzę o tak jak on mnie.
-Chcesz się z niego
nabijać? Nie uważasz że to szczeniackie?
-Pojebało Cię? Nie
będę go wyśmiewać zrobię coś gorszego.
-Mianowicie?
-Zabawię się z nim i
to nie raz czy dwa, ale rozkocham go w sobie i oleje. W bardzo
chamski sposób.
-Ty. Ty jesteś chora.-
Warknęłam
-O co ci chodzi.
-Myślisz, że on tak
łatwo da się uwieść.
-Zakład?
-Weź rób co chcesz ja
się w to nie mieszam. Jak coś to ja cię potem nie będę ratować.
-Nie będziesz musiała.
-Ok no jak uważasz a
teraz chodź. Zanim zaczną nas szukać.
-No chodź- Powiedziała
i opuściłyśmy toaletę, udając się do stolika przy którym
siedzieli wszyscy.
Co Nikola się tak czepia
mojego pomysłu? Zresztą boje się o nią. Nie mówiłam jej tego
nie chcąc jej zrobić przykrości, ale jak dla mnie to ten cały
Louis jest podejrzany. W ogóle oni wszyscy jacyś tacy inni. No
wszyscy szkoda tylko, że Niall nie przeżył raczej tej zmiany na
lepsze. Chociaż pacząc tak na niego, ten jego słodki uśmiech, i
śliczne oczy, w których aż by się chciało utonąć to może i
zmiana na lepsze. Zaraz kurwa o czym ja myślę, przecież t kretyn,
do tego mój wróg numer 1.
-No nareszcie
wróciłyście. Mamy dla was drinki- Powiedział Harry.
-To miło, ale ja już
się będę zbierać, Lu się z wami napiję.- Powiedziała Nicola.
-Odwiozę Cię!- Zarzekł
się Lou
-Nie ma takiej potrzeby.
Przejdę się.
-Zresztą ty i tak nie
możesz jechać bo piłeś- Doprowadził go to porządku
najrozważniejszy z nich wszystkich czyli Liam.
-To Cię odprowadzę,
taki spacer dobrze mi zrobi.- Upierał się szatyn, widać było, że
zależy mu na spędzeniu kilku chwil dłużej z blondynką.
-No jeśli chcesz to
ok.- Powiedziała cicho Nici. Mimo że nie widziałam jej twarzy mogę
się założyć, że oblała się rumieńcem jak to ona.
-No na razie wszystkim-
Powiedział wesoło Lou i pożegnał się z chłopakami podaniem
ręki, po czym podszedł do mnie i pocałował w policzek stając
ponownie koło blondynki. Te też pożegnała się z chłopakami
buziakiem w policzek, z czego Harry najwidoczniej był zadowolony, po
czym podeszła do mnie.
-Haha tylko czegoś tam
nie naróbcie dzieciaczki. Bo ja bachora bawić nie będę- Szepnęłam
bardzo cicho tak by tylko ona to usłyszała.
-Martwiła bym się
raczej o Ciebie- Odgryzła mi się
-Dora idź już lepiej
mendo- Powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę
-Ok, ale pamiętaj, że
mnie nie mieszaj w swoje niecne plany. Papa- pożegnała się i
opuściła lokal razem z szatynem.
-W takim razie ty się z
nami napijesz?- Zapytał a raczej oświadczył Harry bo pewnie i tak
nie przyjął by odmowy.
-To zależy co pijecie.-
Powiedziałam choć w sumie co za różnica co piją. Jak pić to ja
zawsze chętnie.
-Drink kamikaze
-No ok może się
skuszę- powiedziałam siadając na kanapie. I biorąc drinka do
ręki. Szczerze powiedziawszy to mój ulubiony drink. Ma zajebisty
kolor i smak. Po ok godzinie byłam już pod wpływem kilku takich
drinków.
-Zatańczysz?- Spytał
Niall. On też już wypił kilka mocniejszych trunków.
-Ok.- Powiedziałam
wstając do pionu.
*Nicola *
-Jak się podoba w tej
szkole?- Spytał nagle Louis. Minęło już jakieś dobre 10 minut od
chwili gdy opuściliśmy Club, szczerze jestem mu wdzięczna, że
rozpoczął rozmowę, bo zaczynała mnie denerwować krępująca
cisza jaka zaległa między nami.
-Jest całkiem spoko,
ale na razie nic nie wiadomo w końcu dziś był dopiero pierwszy
dzień
-Niby tak. Daleko stąd
mieszkasz?
-W sumie niedaleko
jakieś 10 min rogi jeszcze.
-Mhm. Długo znasz się
z Luizą?
-Tak od urodzenia, nasi
rodzice prowadzą wspólną firmę. Jest świetną przyjaciółką
-Niall chyba nie
przypadł jej do gustu
-Raczej ona jemu
-Dlaczego tak sądzisz?
-Nie wiem takie
odniosłam wrażenie.
-To złe odniosłaś
wrażenie
-Co masz na myśli?-
Zdziwiłam się
-No to że twoja
przyjaciółka bardzo przypadła do gustu blondaskowi, on po prostu
taki jest nie potrafi być inny szczerze powiedziawszy dziwię się,
że miał w swoim życiu tyle lasek będąc takim chamem, jednak nie
dziwie się, że z żadna nie był dużej niż kilka dni i teraz jest
sam.
-A ty?- Spytałam nagle
-Co ja?- Zdziwił się i
zwolnił nieco kroku
-No czy masz kogoś?- W
sumie nie wiem skąd takie pytanie ale zależało mi żeby usłyszeć
że jest sam, nie żebym chciała to jakoś wykorzystać czy coś ale
w sumie czas pokaże.
-Nie, na tę chwilę
nie. A dlaczego pytasz?
-Z czystej ciekawości.
Wiesz jestem ciekawska.- Jest, zajebiście. No nie żebym się
cieszyła, czy coś po prostu no a zresztą co się będę przed sobą
tłumaczyć.
-Aha. A ty masz kogoś?
-Nie. A skąd takie
pytanie?
-No skoro ty mi zadałaś
takie samo pytanie to czemu ja nie miał bym ci go zadać?
-No ok.
Reszta drogi minęła nam
na luźniej rozmowie na różne tematy, aż w końcu dotarliśmy pod
mój dom. W domu nie świeciło się żadne światło to znaczy, że
rodzice nie wrócili jeszcze z delegacji.
-Ok czyli trzeba się
pożegnać- Powiedziała smutno gdy już staliśmy pod drzwiami
mojego domu
-No chyba trzeba-
Ciągnął tym samym tonem co ja.
-To do zobaczenia
-Tak do zobaczenia-
Powiedział, a ja zbliżyłam się by dać mu buziaka w policzek. On
jednak miał inne plany, chwycił moją twarz w dłonie i namiętnie
pocałował, ja byłam tak zaskoczona jednak po chwili odwzajemniłam
pocałunek, pogłębiając go jeszcze bardziej.

Staliśmy z Horanem na
środku parkietu a on zaczął zbliżać swoją twarz do mojej na
niebezpieczną
odległość, gdyby nie to, że byłam już bardzo pod
wpływem alkoholu pewnie by nie pozwoliła mu na to w końcu to mój
największy wróg. Ale w sumie co mi tam to pomoże wcielić w życie
mój plan...