czwartek, 11 lipca 2013

ROZDZIAŁ 1: "A wszystko to przez jedną osobę...Przeszłość i przyszłość"

*LUIZA*


Pierwszy dzień nowej szkoły, cho nie do końca jestem pewna czy mogę nazwać ją „NOWĄ SZKOŁĄ” przecież już kiedyś do niej chodziłam, jednak nie wspominam tego najlepiej, był to wręcz najgorszy okres w moim życiu. A wszystko to przez jedną osobę. Paradoks? Jedna osoba może tak zniszczyć życie drugiej osobie? To straszne, ale prawdziwe. Żeby nie pozostawiać wątpliwości powspominam choć nienawidzę wspominać tych chwil, no ale cóż wyższa konieczność.
Cała historia rozpoczyna się już w podstawówce. Miałam zaledwie siedem lat. Byłam speszona i wystraszona, jedyna myśl jaka chodziła mi wtedy po głowie to: „Jak mama mogła mnie tutaj zostawić”. Sama pośród tysiąca innych dzieci i nastolatków. Nie znałam tego miejsca i nie znałam tam nikogo. Prawie nikogo, jedyną znaną mi tam osobą była moja koleżanka z podwórka mieszkająca w domu obok, była to niska i drobna blondynka o zielonych oczach. Bardzo lubiłam Nicole, więc gdy tylko zobaczyłam ją w tłumie osób szybko do niej podbiegłam i zaczęłam z nią rozmawiać. Po chwili weszłyśmy do klasy w której miałyśmy mieć lekcje. Pierwsze co zobaczyłam to blond włosy chłopak z rok starszej klasy. Stał na ławce, przy której zgromadzonych było masę uczniów, i żywo opowiadał o swoich jak że wspaniałych wakacjach. Szybko więc zajęłyśmy miejsce w ławce jak najbardziej od niego oddalonej. Nie lubiłam ludzi, którzy się przechwalali, lub wywyższali, ale zdawałam sobie doskonale sprawę, że w tej szkole będzie to częste zjawisko. Razem z Nicą (czyt. Niką) zostałyśmy zapisane do prywatnej szkoły im. Henryka VIII* w Londynie. W jednym ogromnym budynku znajdowały się trzy szkoły: podstawowa, gimnazjum i technikum. Cały budynek podzielony był na 3 sektory: sektor „A” należał do podstawówki i mieścił się po lewej stronie budynku, sektor „B” po prawej stronie zajmowało gimnazjum, natomiast sektor „C” leżał pośrodku i był w posiadaniu technikum. Wszystko to składało się w jedną elitarną trzy poziomową szkołę prywatną. Z jednej strony nie chciałyśmy do niej chodzić, ale jednak nie miałyśmy wyboru, nasi rodzice mieli wspólną firmę projektującą wnętrza i ogrody, jednym słowem projektującą całe posiadłości, a to była jedna z najlepszych szkół Londyńskich więc nie miałyśmy wyboru... No ale wracając do opowieści: Chłopak, gdy tyko nas zauważył, zszedł ze ławki i stanął przed nami mierząc nas pogardliwym spojrzeniem, którego ani trochę nie byłam w stanie zrozumieć
- Zapamiętajcie sobie- zaczął ostro- to moja szkoła i nie będziecie nie ignorować- mówił oschle i nie mile jak na takiego ośmiolatka, widać było, że był rozpieszczany przez swoich rodziców i uważał, że wszystko mu się należy. Chwyciłam za butelkę soku , którą wyjęłam właśnie z plecaka i wylałam całą jej zawartość na koszulkę niebieskookiego. To był chyba mój największy dotychczas życiowy błąd. Nicola wybuchła głośnym śmiechem, chłopak poczerwieniał ze złości, natomiast reszta uczniów wpatrywała się w nas w osłupieniu czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
- Ja jestem Niall Horan i żadna brzydka idiotka nie będzie bezkarnie wylewać na mnie soku. Od dziś nie będziecie mieć życia w tej szkole!- Wrzasnął po czym wybiegł do swojej szafki w celu zmiany koszulki.
Od tego czasu było już tylko gorzej. Niall upokarzał i wyzywał mnie przy każdej możliwej okazji, zresztą nie tylko mnie bo także Nice, choć jej to czepiał się bardziej ten jego koleżka Louis po tym jak ta kiedyś mu nagadała przy wszystkich. Reszta szkoły nie chciała u się sprzeciwiać ponieważ był tak trochę królem tej szkoły, znaczy no podstawówki, i miał najbardziej wpływowych rodziców. Z biegiem czasu reszta szkoły zaczęła szydzić z nas równie mocno co Horan, to było okropne. Przez całą podstawówkę byłyśmy na skraju depresji.
W gimnazjum to nie ustało a wręcz zaczęło się pogarszać. Kilkukrotnie zostałyśmy pobite, oczywiście nie przez Nialla, owszem on miał paskudny charakter i był okropny ale nigdy nie podniósł by ręki na dziewczynę mogę stwierdzić to z niemal 100% pewnością, pobiły nas dziewczyny szaleńczo zakochane w blondynie, które stwierdziły że skoro on nas nienawidzi to jesteśmy także ich wrogami i nie ma sensu byśmy chodziły sobie bezkarnie po ziemi. Jednak mimo wszystko nie mówiłyśmy nikomu ani o pobiciach ani o szkolnych drwinach, razem z moją przyjaciółką uznałyśmy że lepiej będzie jeśli będziemy to tłumić w sobie i nie wywołamy szkolnej afery dając tym samym jeszcze jeden powód do szydzenia z nas.

Jednak cała sytuacja zaczęła mnie już przerastać, setki przepłakanych wieczorów, wiele nie przespanych nocy, tysiące rozmów przeprowadzonych z Nicą. Nie potrafiłam już normalnie funkcjonować, uśmiechać się cieszyć życiem. Wtedy w ruch poszły również żyletki, z dnia na dzień rany stawały się coraz większe i głębsze, zaczęło ich przybywać, przestałam nosić koszulki musiałam czymś zakryć ręce, popadałam w skrajną depresje.
W końcu nadszedł koniec naszej męczarni. Postanowiłyśmy wspólnie z Nicolą iść do innego technikum niż to im. Henryka VIII. Nasi rodzice mieli co do te wielkie wątpliwości. Ponieważ to technikum było jednym z najbardziej prestiżowych w całej Anglii, ale przekonałyśmy ich mówiąc, „chcemy poznać nowych ludzi może zapewni na to lepszą przyszłość”. Po wielu godzinach wiercenia im dziury w brzuchu w końcu zgodzili się na zmianę szkoły. Wybrałyśmy więc technikum na drugim końcu Londynu by być jak najdalej od tego miejsca. Żeby nie trzeba było tyle jeździć co dzień rano nasi rodzice wykupili nam małe mieszkanie. Zmiana otoczenia zdecydowanie działała na nas kojąco, zero presji czas zacząć od nowa. Ale czy było lepiej niż za czasów gimnazjum? Można tak powiedzieć, ale to nie do końca tak było. Nikt już nas nie gnębił i nie dręczył to raczej teraz my przejęłyśmy role dręczycielek, stałyśmy się też łamaczkami serc. Skończyłyśmy z płaczem i samo okaleczaniem ale zamiast tego teraz był, alkohol, imprezy, chłopacy, zero obowiązków, zero nauki, narkotyki, sex. Stałyśmy się silne i pewnie siebie, aż dziwne że to wszystko udało nam się zyskać przez jeden rok. Jednak teraz miałyśmy inny plan chciałyśmy pokazać w starej szkole, że nie jesteśmy już tymi samymi dziewczynkami. Chciałyśmy by się nas obawiano, by nas podziwiano jak w naszym technikum. Ja dodatkowo pragnęłam zemsty na Niallu, zdecydowanie byłam bardziej mściwa niż Nicola. Tak więc drugi rok technikum zaczynamy w prywatnej szkole im Henryka VIII
Tym właśnie sposobem udało mi się opowiedzieć całą ta historie od początku. Dlatego właśnie muszę tam wrócić i zemścić się na tym parszywym blondynie. Mam już pewien plan który zacznę wcielać w życie od momentu rozpoczęcia roku szkolnego. Miejmy nadzieje tylko że mnie nie rozpozna i nie dowie się że to ja jestem tą dziewczynką z podstawówki i gimnazjum. Ma cierpieć tak samo jak ja, ma nie przespać tyle samo nocy co ja, ma wylać tyle samo łez i krwi co ja, ma mieć na ręce tyle samo ran ciętych co ja. O tak na pewno tak się stanie, on jeszcze się przekona co to znaczy ból, cierpienie i upokorzenie. Tym razem role się odwrócą i to ja będę agresorem a on ofiarą.
Dom Nicoli
-Zabawimy się Horan!- powiedziałam dobitnie patrząc na swoje lustrzane odbicie. Prezentowałam się całkiem nieźle, powiedziała bym nawet, że ładnie. Wyglądałam zdecydowanie lepiej niż dwa lata temu, w gimnazjum, zniknęło moje przestraszone spojrzenie, zniknęły też okulary i aparat na zęby- nie mam pojęcia co go tak zrażało do mojego aparatu, w sumie sam powinien taki nosić, nie żeby coś, jednak jego zęby przynajmniej w tamtym okresie nie należały do najprostszych.
Nasi rodzice
Ubrałam buty i wyszłam z domu, uprzednio przeglądając się po raz ostatni w lustrze które wisiało w przedpokoju. Do szkoły szłam pieszo z tego względu, iż byłam za młoda by posiadać własny samochód czy prawo jazdy. Lubiłam chodzić do szkoły piechotą, więc zapewne nawet gdybym mogła nie jeździła bym do szkoły samochodem. Do szkoły nie było daleko zaledwie dwa kilometry, więc spokojnie mogła się przejść. Po drodze musiałam jeszcze wstąpić po Nicole, bo choć wolała bym iść do szkoły sama i wszystkie ważne sprawy sobie przemyśleć, to umówiłyśmy się, że do szkoły i ze
Mój dom (od przodu)
szkoły będziemy na wszelki wypadek chodzić razem. Doskonale zdawałam sobie tez sprawę, że jej towarzystwo podczas wejścia do tej szkoły i w trakcie pierwszego dnia będzie mi niezbędnie potrzebne. Dodatkowo za przemawiał fakt iż jesteśmy w jednej klasie. Szłam w stronę jej domu. Gdy stanęłam przed jej domem dokładnie mu się przyjrzałam, był naprawdę piękny,

na pierwszy rzut oka dało się zauważyć że jej rodzina nie należy do biednych, byli bogaci zresztą tak samo jak ja w końcu nasi rodzice prowadzili wspólnie firmę projektujące całe domy łącznie z
Mój dom (od tyłu)
 ogrodami więc czego się spodziewać. Musieli mieć piękne domy bo to one były również w pewnym sensie wizytówka ich firmy. Teraz mój wzrok przeniósł się na moja parcele. Jeśli chodzi o dom to może miałam i trochę ładniejszy ale za to Nica miała o wiele piękniejszy ogród. No ale mniejsza o to.

Podeszłam do drzwi i bez pukania czy dzwonienia otworzyłam je, tak jak robiłam zawsze gdy do niej przychodziłam. Do naszych domów wchodziliśmy bez pukania, czułyśmy się jak by każda z nas miała dwa domy a tym drugim był dom przyjaciółki. Ani jej ani moim rodzicom nie przeszkadzało, że czujemy się u siebie tak swobodnie. Oni sami zachowywali się jak by mieli dwie córki a nie jedną, tak każda z nas była jedynaczką. Zresztą naszych rodziców i tak ciężko było zastać w domu więc bez różnicy czy pukamy czy nie. Mimo pozorów ja i moi rodzice spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, choć by że prawie co weekend gdzieś wspólnie wyjeżdżaliśmy, czasami zabieraliśmy ze sobą też Nicole i jej rodziców. Ja moja mama i tata byliśmy ze sobą bardzo zżyci. Nie traktowałam ich jak większość nastolatków z perspektywy „stary” „stara” ale wręcz z perspektywy „przyjaciel” „przyjaciółka”, do tego momentu pluje sobie w brodę, że nie powiedziałam im o moich problemach z Niallem, ale w pewny sensie nie chciałam by się martwili a i tak nie udało by się nic zmienić najwyżej przenieśli by mnie już wcześniej, ale wtedy nie była bym taką silną osobą jak jestem teraz. W końcu wyrwałam się z tych rozmyśleń i weszłam do środka.
-Hej piękna- usłyszałam głos przyjaciółki gdy tylko znalazłam się już w środku.
-Hej blondi- powiedziałam i cicho się zaśmiałam, nie lubiła gdy ktoś się się tak do niej zwracał i choć kochała swój kolor włosów to nie lubiła gdy nazywano ją blondynką bo przywoływało to na myśl od razu kawały o blondynkach których była wielką anty fanką.
-Zamknij się- Powiedziała i podeszła w moją stronę by mnie przytulić jak to miałyśmy w zwyczaju- gotowa na stresujący dzień naszego życia kochanie? - zapytała, zwykłyśmy mówić do siebie zdrobnieniami „kochanie” „skarbie” itd. ale też wyzwiskami typu „suczko” itd. było to trochę dziwne ale no cóż takie przyzwyczajenie.
-Nie – odpowiedziałam zgodzie z prawdą- ale nigdy już nie będę bardziej gotowa niż teraz więc chodź zanim się rozmyśle i postanowię wrócić do tamtego technikum- pociągnęłam ją za rękę w stronę drzwi. Ona szybko ubrała buty i wzięła z komody torebkę. Gdy już stałyśmy przed domem ona zamknęła go i schowała klucz do kieszeni torebki.
-Myślisz, że nas poznają? - spytała naglę gdy szłyśmy wzdłuż drogi w stronę szkoły, parkiem mieliśmy o jakieś 10 min drogi mniej, ale musiałyśmy się psychicznie przygotować na ten dzień, niby to tylko dwie godziny w końcu apel i chwila rozmowy klasy z wychowawcą ale i tak się bałyśmy.
-Wątpię. Pamiętasz przecież jeszcze w gimnazjum ja chodziłam zawsze w długich spodniach, bluzach i trampkach i miałam dodatkowo okulary i aparat na zęby temu byłam okularnicą a ty w dresie, luźnej bluzie i adidasach więc nazywali cię dresiarą. A teraz ja ma bardzo dobry wzrok, zdjęli mi nareszcie ten pieprzony aparat, i obie teraz ubieramy: sukienki, szpilki, sweterki i tego typu kobiece ubrania. A co do samego wyglądu też się zmieniłyśmy choćby to że nie chodzimy całe poobijane i w plastrach, nie jesteśmy już fajtłapami za jakie oni nas mieli. - Próbowałam przekonać bardziej siebie niż ją
-Kurde wkurzało mnie to, przecież nie byłyśmy fajtłapami tylko cały czas zostawałyśmy pobite.- bulwersowała się
-Ja to wiem, ty to wiesz, ale oni i tak mają swoje „racje”- przy słowie racje zrobiła cudzysłów palcami w powietrzu.


*Niall*

Znów pierwszy dzień szkoły,jak dla mnie wakacje mogły by trwać wiecznie, no ale trzeba się pogodzić z szarą rzeczywistością.
To już trzeci rok technikum co oznacza, że to już dwunasty rok w tym budynku, przez ten czas stał się on dla mnie niczym drugi dom, dom w który rządzę JA. Co prawda skończyłem już z upokarzaniem, no chyba, że Zayna – ten koleś strasznie działa mi na nerwy więc upokarzanie go nigdy mi się nie znudzi. Teraz mimo braku ofiar mojego upokarzania to dalej rządzę ja i lepiej ze mną nie zaczynać, bo jeśli już się ze mną zacznie to lepiej od razu zmienić szkołę jak moje ulubione ofiary z gimnazjum i podstawówki.
-Kurde jak one miały imiona. Hahaha a bo ja wiem Okularnica i dresiara? Fajtłapy?- dopiero teraz uświadomiłem sobie, że ja właściwie nawet nie wiem jakie były ich imiona. Muszę przyznać, że męczenie ich psychicznie było przyjemnym zajęciem, które sprawiało mi wiele radości i za którym w pewnym sensie teraz tęskniłem. Podobało mi się dręczenie ich, ale nienawidziłem ich spojrzeń, było w nich tyle czegoś czego nie umiem nazwać. Bólu? Cierpienia? Nie ważne co to było, ale sprawiało to, że zawsze miękłem. Nie do pomyślenia ja mięknę przez jakieś dwie idiotki. A ich łzy, które na szczęście rzadko widziałem bo starały się przy mnie nie pokazywać swoich słabości. Ich łzy były dla mnie czymś w rodzaju życiowej porażki,nie wiem dlaczego. No w sumie do łez dresiary byłem trochę bardziej przyzwyczajony bo ona często płakała. Ale ta okularnica? Nie, o nie ona prawie nigdy nie płakała choć było widać, że cierpi. Jeśli tylko widziałem jej łzy normalnie nie wiedziałem co mam zrobić, czułem jak bym przegrał w jakiejś ważnej grze, miałem ochotę podejść i ją przytulić, dziecinne no nie? Ale nigdy bym tego nie zrobił nie pozwalała mi na to moja duma, nie mogłem też przestać ich obrażać bo wyszło by na to, że jestem mięczakiem. Poczułem ulgę gdy zmieniły szkołę, nie musiałem być wredny i nie wyszedłem przy tym na mięczaka. Co dziwne łzy innych dziewczyn już na mnie nie działały tak jak tamte, może dlatego, że inne dziewczyny to przeważnie puste lalunie na jedną noc, które beczały gdy uświadamiałem je o tym że nie będziemy nigdy razem, one tak naprawdę były złe a nie cierpiały, a może...
-nie na pewno nie! To po prostu z litości tak odbierałeś jej łzy!- krzyczałem na siebie próbując w myślach przekonać siebie że ona nigdy nie mogłaby mi się... Nie nawet tak nie myślę muszę pomyśleć o czyś innym. No dobra jeszcze jedna myśl o niej o muszę. Jej oczy to znaczy oczy tej brunetki, one były takie inne, takie przeszywające na wylot, zawsze gdy na nie patrzyłem dosłownie traciłem grunt pod nogami i świat na około wirował i tracił znaczenie, to takie dziwne, że aż nie wiem dlaczego tak się działo.
-Eee tam to pewnie przez jej okulary, pewnie odbijały światło czy coś.- przekonywałem sam siebie. Kurde ale jedno mnie denerwuje, mianowicie to, że naśmiewałem się z jej aparatu na zębach a teraz sam nosze identyczny, no ale trudno czasu nie cofnę.
-Zresztą nie tylko ja się śmiałem- mówiłem sam ze sobą w myślach- Harry, reszta szkoły- No Liam niby też ale on to raczej nie odzywał się do nich, w ogóle je ignorował, on nie lubił takiego obrażania więc wolał się w to nie mieszać i nie psuć nam frajdy, co innego jest w sprawie Zayna na niego jest cięty tak samo jak Hazza, ja czy Lou więc nie odmawia sobie przyjemności drwienia z niego. -No i oczywiście Louis, który za cel drwin obrał sobie dresiarę. Ja zajęty byłem bardziej okularnicą, a jej przyjaciółka była tylko dodatkiem do zabawy
Samochód Nialla
Wreszcie doszedłem pod szkołę, niby miałem już prawo jazdy i samochód,
ale wiedziałem, że znając życie po szkole pójdziemy pić a ja nie mam zamiaru sobie odmawiać tylko dlatego, że prowadzę. Pod szkołą aż roiło się od uczniów, zawiedzionych końcem wakacji i powrotem do szkoły i nauki, a ja nie dziwie się im. Wszyscy ubrani byli tak samo na apelowo, co aż przyprawiało o mdłości.
Podszedłem do bramy przy, której stali Liam i Louis i przywitałem się z nimi. Po chwili zobaczyłem również Harrego który szedł w naszą stronę kokietując przy okazji wzrokiem jakieś pierwszoklasistki.
-On się nigdy nie zmieni – powiedziałem tak by tylko Louis i Liam to usłyszeli
-Nie ma szans- odpowiedzieli równocześnie na co ja krótko się zaśmiałem
-Słyszeliście najnowsze wieści- powiedział Hazza gdy już stał koło nas.
-Nie! - odpowiedzieliśmy zgodnie.
-Jakieś nowe dochodzą do naszej szkoły, z mojego rocznika, konkretnie to dochodzą do mojej klasy.
-Jak się nazywają- spytałem, bo może akurat są ładne i trzeba będzie się koło nich zakręcić.
-Luiza i Nicola. Właśnie byłem w gabinecie dyra i widziałem ich foty, zajebiste dupy nie powiem.
-Luiza i Nicola? Gdzieś już słyszałem- Powiedział Lou a my musieliśmy się z nim zgodzić.
-To znane imiona- Sprostował Li
-Masz racje. Zresztą na pewno ich nie znamy tam było napisane, że przeniosły się tutaj z jakiegoś technikum, które jest po drugiej stronie Londynu- Wymądrzał się Styles- O patrzcie to one!- wskazał podbródkiem w stronę dwóch ślicznotek, które właśnie przeszły przez bramę. Wzrok wszystkich przedstawicieli płci męskiej włącznie z naszą czwórką zwrócony był w ich stronę. „Obie niezwykle ładne, idealnego wzrostu, z idealną figurą, ładne długie nogi i duże cycki” - tak bym je właśnie w skrócie opisał. Brunetka minimalnie wyższa od blondynki, ale może to z powodu butów. Obie ubrane szałowo choć widać było że naprawdę choć naprawdę nie starały się wyglądać najlepiej to wyglądały milion razy lepiej od reszty dziewczyn, które ubrania na dzisiejszy dzień szykowały od miesiąca. Brunetka miała na sobie białą sukienkę i buty pod kolor do tego czarną torebkę i jakiś pierścionek na palcu, który ledwo co widziałem z tej odległości, Natomiast blondynka miała na sobie białą sukienkę, z czarną górą i cieniutkim paseczkiem, do tego czarne szpilki, torebka i branzoletka, nic nadzwyczajnego a jednak tak idealnie. Muszę przyznać, że mimo wielkiej urody obu dziewczyn to brunetka bardziej przypadła mi do gustu była bardziej w moim stylu. Nigdy wcześniej nie widziałem kogoś równie ładnego jak ona „muszę ją zdobyć choćby nie wiem co” - pomyślałam
-Zaklepuję blondynkę- wypalił nagle Louis.
-Haha bierz ją Niall najwyraźniej bardziej woli brunetki. Stary zamknij usta bo wyglądasz jak ryba- zakpił Harry. Dopiero teraz zorientowałem się, że patrzę na nią z wielkimi oczami i otwartymi ustami jak na jakiś zajebisty widok, no ale ona w sumie była zajebistym widokiem więc o co chodzi.
-Hahaha bardzo śmieszne- sarkastycznie się zaśmiałem choć w duchu byłem nieco speszony całą sytuacją.
-No co może jeszcze powiedz, że nie masz zamiaru jej wyrwać.
-Tego nie powiedziałem
-To startuj do niej puki ktoś nie sprzątnął ci jej sprzed nosa bo nie tobie jednemu wpadła w oko- spojrzałem na innych chłopaków połowa z nich śliniła się na widok blondynki a druga z uwielbieniem wpatrywała się w brunetkę, w tej drugiej połowie był też ten idiota Zayn, na jego widok aż nóż mi się w kieszeni otworzył. O nie na pewno nie pozwolę żeby on się do niej przystawiał może sobie pomarzyć frajer, tak go przed nią upokorzę, że nawet na niego nie spojrzy, choć nie może lepiej nie podejmować pochopnej decyzji ona może okazać się dziewczyną o miękkim sercu i stanąć po jego stronie a wtedy to nie spojrzy na mnie. Musze do tej sprawy podejść dorośle i racjonalnie.
-Ok chodźcie już na apel zanim wam oczy z orbit wyskoczą- Zwrócił się Liam do mnie i do Louisa
Aula
-No racja trzeba iść na apel potem tylko idziemy pić i wyrwać jakąś dupę, żeby jakoś umilić sobie te pierwsze kilka dni szkoły. - Dodał Harry
-A ty tylko o jednym- Skarcił go Payne
-Mówiłeś coś- prychnął Lokowaty ironicznie
-Chodźcie już- ponagliłem ich. Szybko weszliśmy do auli
 gdzie była godzinna przemowa dyrektora. Po długiej i niezwykle męczącej przemowie dyra udaliśmy się do klas na spotkani z wychowawcami. Harry był w klasie o rok niżej razem z tymi ślicznotkami, natomiast Louis w klasie maturalnej. Ja i Liam byliśmy w klasie trzeciej razem z tym idiotą Zaynem- mówiłem już jak go nienawidzę? To długa historia ale strasznie działa mi na nerwy jak go widzę to mam ochotę wyciągnąć nóż i go zabić.

Po skończonej przemowie pani Owen (czyt. Ołen) wyszedłem z klasy i udałem się po Harrego pod jego klasę. Liam w tym czasie poszedł po Louisa i mieliśmy się spotkać pod szkołą całą czwórką. Gdy tam szedłem myślałem jak wyrwać tą nową. Nagle wpadłem na jakąś dziewczynę, która szła korytarzem w przeciwną stronę. Gdy tak na nią wpadłem ona upadła na podłogę tą dziewczyną była...

LUBISZ = KOMENTUJESZ!! <3


I jak się podoba pierwszy rozdział? Mam nadzieję że się podoba :D Nie jestem zadowolona ani z tego jak jest napisany ani z jego długości ale przynajmniej nie ma 2 tygodniowego opóźnienia. No nic mam nadzieje że kolejny pojawi się szybko i będziecie na niego czekać z utęsknieniem xD a tak poważnie czekam na komentarze :* Kocham <3 

7 komentarzy:

  1. To jest genialne. Wgl jak można mieć taki talent? Życzę WENY.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisssty czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja pitole *.* kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za niedługo. :* Jak tylko go napiszę bo teraz piszę notkę na mojego drugiego bloga

      Usuń
  4. Ja [ CENZURA ] . *_*
    Chyba rodzice podarowali ci talent do pisania opowiadań . Czytam oby dwa i oby dwa są genialne . No po prostu rzygam tęczą *.*
    Czekam na następny i życzę dobrej i miłej wenki // Natt.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię do Liebster Awards. Pytania znajdziesz na:
    My-dreams-become-a-reality.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń