czwartek, 21 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 6 "Z duszą na ramieniu"

           Najgorsze jest to że następnego dnia on dalej był wobec mnie zimny i oschły. Choć w sumie ja wcale nie byłam lepsza. No, ale co miała bym być dla niego miła? Z jakiej racji? Kurde przecież przez niego wczoraj przemarzłam. Do tej pory było  mi zimno. Zapewne będę chora. Do tego jeszcze wpuścił mnie do domu dopiero jak chciał mnie przelecieć i zaspokoić swoje żądze. Nie powiem, że mi się nie podobało. Jednak to nie zmienia faktu, że nie mam zamiaru się póki co do niego odzywać niech odpokutuje swoje.
          Kurwa mam gorączkę. Czuję to. Są dwie opcje albo się do niego odezwę i wygarnę mu że przez niego jestem chora. Albo dalej będę go ignorować i ukrywać chorobę. - Myślałam. Każdy normalny na moim miejscu wybrał by tą pierwszą opcje. Ale nie ja. Ja wolałam udawać, że nic mi nie jest.
         Później było tylko gorzej. Wieczorem miałam chyba ok. 39 stopni gorączki... Może lepiej mu powiem? Tak chyba najwyższy czas. Wybiegłam na dwór żeby pogadać z Niallem.
       - Niall- Krzyknęłam. Wszystkie mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa, nie miałam siły chodzić.
       - Czego chcesz? - warknął w moją stronę chłopak.
       - Może by tak grzeczniej? - Wrzasnęłam resztkami sił. O nie!! Wole zginąć niż mu powiedzieć!
       - Niby z jakiej racji mam być grzeczny? To raczej ty powinnaś być grzeczna. Pozwól, że Ci przypomnę, ale to jest mój dom, a ty jesteś tu gościem na moich zasadach.- Oznajmił swoim lodowatym tonem. O nie tego już było za wiele. Skumulowałam wszystkie siły jakie mi zostały, a nie było ich dużo. Podeszłam do chłopaka, wymierzyłam mu ostry policzek, odwróciłam się i z gracją odeszłam w stronę domku. To było wszystko na co moja energia mi pozwalała, a nawet dużo więcej. Gdy tylko weszłam do salonu opadłam ciężko na kanapę. O tak choroba dawała się we znaki i to na poważnie. Przestało być już śmiesznie, a zaczęło być groźnie.
       - Co ty sobie wyobrażasz co?- Wydzierał się chłopak wbiegając do pomieszczenia. Wstałam z kanapy, nie było to zbyt mądre posunięcie bo zaraz upadłam z hukiem na podłogę. - Ty co ty odwalasz? - Zdziwił się Niall. Ale ja już mu nie odpowiedziałam. Świat zaczął wirować, zrobiło mi się ciemno przed oczami, aż wreszcie odpłynęłam. Ostatnie co słyszałam to krzyki chłopaka - Ej wstawaj! Nie wygłupiaj się! Luiza! Dobra dopięłaś swego nastraszyłaś mnie, a teraz wstawaj. Luiza do cholery! Co ci jest??!!

                                                                       *Z perspektywy Nialla*

Co ona sobie myśli? Że jak udało jej się mnie uwieść to okręci sobie mnie w okół palca. Niedoczekanie! Nie będzie miłego Nialla. Niech mnie błaga o powrót. O tak jeszcze będzie mnie błagać żebym ją odwiózł do domu. Dogaszałem właśnie swojego papierosa kiedy zobaczyłem, że idzie w moją stronę. Ooo wiedziałem że się podda ale żeby tak szybko?
       -Niall- No nie jeszcze będzie się na mnie wydzierać? Niedoczekanie. Nie znamy się długo a ona już tak siadła mi na nerwach.
       -Czego chcesz? - Nie zamierzałem być miły. Nie dla niej. Nie puki mnie nie przeprosi.
       -Może by tak grzeczniej - No chyba się przesłyszałem
       - Niby z jakiej racji mam być grzeczny? To raczej ty powinnaś być grzeczna. Pozwól, że Ci przypomnę, ale to jest mój dom, a ty jesteś tu gościem na moich zasadach - Wiedziałem, że to uderzy ją w czuły punkt. Zdecydowanie nie należy ona do kobiet które lubią jak się ma nad nimi władzę. I wtedy zrobiła coś czego w życiu bym się nie spodziewał. Uderzyła mnie otwartą dłonią w policzek i z gracją odeszła a ja patrzyłem z niedowierzaniem na jej oddalającą się sylwetkę. Ok może i cios nie był silny ale skutecznie uraził moją męską dumę. Jeszcze nigdy nikt mnie nie uderzył. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie ona się doigrała.
       - Co ty sobie wyobrażasz co?-  Krzyknąłem wbiegając do pokoju. Ta mała się doigrała. Zasłużyła na karę. Wstała z kanapy patrząc na mnie gniewnym wzrokiem i w momencie runęła na podłogę - Ty co ty odwalasz? - Tsssa jasne myśli, że weźmie mnie na litość? Że zagra bezbronną dziewczynkę a ja jej ulegnę? Marzy! Ej czemu ona mi kurwa nie odpowiada? - Ej wstawaj nie wygłupiaj się! Luiza!- Dobra nie jest śmiesznie, a jak coś jej się stało? Nie pewnie teraz w duchu śmieje się ze mnie - Dobra dopięłaś swego nastraszyłaś mnie, a teraz wstawaj. - Podszedłem do niej ale ona się nie ruszała wyglądała jak by umarła - Luiza do cholery! Co ci jest?! - Potrząsnąłem nią lekko i uświadomiłem sobie, że dziewczyna naprawdę zemdlała - Kurwa! - Syknąłem. Wziąłem ją delikatnie na ręce i ruszyłem w kierunku drzwi łapiąc przy okazji kluczyki do samochodu i klucze od domu. Wybiegłem z domu jak poparzony świadom tego, że niosę na rękach dziewczynę moich marzeń, która na dodatek zemdlała na moich oczach i zapewne to moja winna. Położyłem ją na tylnym siedzeniu sam pobiegłem jeszcze zamknąć dom i wsiadłem na miejsce kierowcy. Z duszą na ramieniu, w zawrotnym tempie udałem się do szpitala.
               


5 komentarzy:

  1. Nareszcie doczekaliśmy się nowego rozdziału ♥
    Jest cudowny, naprawdę masz talent, którego z całego serca ci zazdroszczę!
    Czekam z niecierpliwością na następny, a dla ciebie życzę napadu weny♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana... Mam 2 wieści... Dobrą i złą... Dobra jest taka, że ten rozdział jest niesamowity,a zła jest taka, że.... Nikogo na razie nie znalazłam. Hmmm postaram się dalej szukać. Nie wiem czy mi się to uda, ale się postaram. :* Życzę więcej weny, kochana. :*
    Narry Storan (Pauka)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo Roni. Chciałbym Ci napisać, że mogę ja spróbować z Tobą prowadzić tego bloga. Niestety możemy kontaktować się tylko na skypie. Więc jak? Mogę?

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnyyyy!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. to jest super piszzzz dalej <3

    OdpowiedzUsuń